Musisz ulepić w piątek,

we wrześniu, na nowiu,
małą lalkę...
(”Rada pani Girard, czarownicy”)

Ten początek nie jest przypadkowy. Cytat z wiersza M. Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej łatwo nawiązuje do istniejących dość powszechnie, prawdziwych i nieprawdziwych, przekonań i mitów. O konieczności zbioru roślin – nie tylko w celach leczniczych – w ściśle wyznaczonych porach. I na jedynie słuszne sposoby. A także – przez osoby wybrane.
Jak we wszystkich mitach i legendach, tak i w tych prawda miesza się z baśnią, racjonalna potrzeba – z zabobonem. Nie sposób dostrzec celu i sensu zbierania roślin przez „nietkniętą dziewicę”, nie ma zresztą żadnych przesłanek, aby takowa miała jakikolwiek wpływ na ich działanie... Natomiast z pewnością ma znaczenie, i to duże, na przykład faza księżyca, towarzysząca rozwojowi, a co za tym idzie, porom zbioru poszczególnych roślin. Przy czym o taką harmonię dba już najczęściej sama Natura. Pory kwitnienia, dojrzałości do zbierania konkretnych roślin lub ich części przypadają zazwyczaj w najbardziej optymalnym „czasie księżycowym”. Nie ma to zjawisko więcej wspólnego z jakąkolwiek magią niż, dajmy na to, przypływy morza... Dotyczy zresztą nie tylko zbioru, ale i czasu wysiewu, pielęgnacji, przesadzania roślin zarówno zielarskich jak i w inny sposób użytkowych. Kalendarze biodynamiczne, lunarne, są najlepszą wskazówką - nie tylko dla początkujących. Ich dostępność zapewnia łatwość stosowania wspomnianej wiedzy.
Czym zatem kierować się, wychodząc na „spotkania z ziołami”?
Uwagę zbieracza ziół zwracać powinna głównie pogoda. Potrafi płatać bardzo przykre figle, serwując zimno i deszcz na przykład w chwili optymalnej dla zbioru kwiatów. Kwiaty zaś zbiera się wyłącznie w suche, najlepiej słoneczne dni, zachowując tym samym wysoką zawartość nektaru i pyłków. I tak z banalnej pozornie przyczyny może umknąć możliwość wykorzystania którejś z roślin! Bo kwiaty na poprawę pogody czekać nie będą... Natura na szczęście jest zapobiegliwa i każda roślina ma zazwyczaj przynajmniej jednego„dublera” – o podobnym zakresie działania a innej biologii...
Druga ważna wskazówka czasu zbioru to faza rozwoju interesującej nas części rośliny. Istotne jest, aby w zbieranym materiale zachować maksymalne stężenie substancji czynnych. Ich koncentracja zaś w poszczególnych częściach roślin kształtuje się różnie na różnych etapach rozwoju rośliny. I tak kolejno:
  • korzenie i kłącza zbiera się wczesną wiosną, przed etapem rozwoju naziemnych części roślin lub późną jesienią, po ich obumarciu,
  • korę drzew i krzewów w momencie pierwszego „ruszenia soków”; ważne, by był to czas bez silnych mrozów,
  • paczki w chwili ich najsilniejszego napęcznienia (stają się wówczas lepkie, często błyszczące),
  • liście od momentu pełnego sformowania charakterystycznych kształtów do chwili, gdy stają się włókniste i twarde
  • kwiaty zbieramy na ogół w pełni kwitnienia
  • ziele (czyli górne pędy łodyg) w fazie rozkwitu pierwszych i kolejnych kwiatów na łodydze lub w pełnym rozkwicie
  • czas zbioru owoców jest bardzo zróżnicowany – od etapu zawiązków (np. orzech lub kasztan) po pełną dojrzałość; a nawet etap „przejrzenia”; wyznacznikiem jest przeznaczenie zbieranego materiału, czasem cechy charakterystyczne owocu
  • nasiona zbieramy wyłącznie w fazie pełnej dojrzałości.
Tyle zaleceń „fachowych”. Najważniejszą natomiast wskazówką dla amatora zbioru ziół wydaje mi się jego własny czas i ochota! Nie oczekujmy, że uzbrojeni w podręcznik, klucz do oznaczania roślin, czy nawet poradę bardziej doświadczonych, odnajdziemy natychmiast najlepsze remedium. Nic z tego nie wyjdzie, jeśli pobyt w lesie, polu czy na łące nie sprawi nam radości. Zielarz wyruszając na spotkania Natury nigdy do końca nie wie, co z tego spotkania wyniesie! Nawet wówczas, kiedy dokładnie wie, czego i gdzie ma zamiar szukać...
Reasumując – samodzielne wyprawy zielarskie przynoszą satysfakcję i wymiar materialny, w postaci zebranych roślin. Ale ich prawdziwa wartość tkwi w nas samych.






<<<