Tekst napisała miejscową gwarą Alicja Imiołek. Z czasem w spektaklu pojawiły się fragmenty improwizowane przez dzieci - tych tutaj nie uwzględniamy. Improwizacja jest sztuką ulotną i niech taką pozostanie.



ŚPIEWOGRA BOŻONARODZENIOWA

SCENA I

Łot Łysicy noc zachodzi
Ino światło z gwiazd
Mrozem skrzypi pod nogami
Aze trzescy kozden krok
W tako cicho mroźno noc
Kiej pospały sie juz psy
Jakieś ludzie – widać łopce
Pu lascowi sły

Una miała sukiencyne
Widać jesce z lata
Cienko tako pajencyne
A chuścine w łatach

Un w samiutki set kosuli
A podpieroł sie kosturem
I węzełek niós malutki
Widać nie bogate beli

Prześli cało wieś kołoconc
Do koździutkich drzwi
Nie łotworzeł im tyz zoden
Łudajonc ze śpi!

Jesce ino im łostała
Chałupina biedny wdowy
Co pod samym lascem stoła
Dotykała szczechom ziemi

(Pukają do chaty wdowy.)

Wdowa
Kto tam puko cego suko
W tako mroźno noc?

Józef
Otwórzcie dobro kobieto
Bo zamarzniemy na kość

Wdowa
Kto wy takie ło ty porze
Któz was wygnoł w cały świat?

Józef
Przyjmij matko, ludzi ogrzej
Boga wpuszczesz pod swój dach
Moja żona będzie rodzić
Juz nie może dalej chodzić
A tam tylko las...

Wdowa
Wpuscom Panie ino nie wiem
Gdziez wos podzioć mom
Dzieci śpio na cały izbie
Bo siedmioro wszyckiech mom
Ale, ale wejdźta ino
Podrzuce pod piec
Siodźcie pani przy kuminie
Nogi dejcie tu grzoć

Maryja
Matko dobra, brak tu miejsca
Ale ciepła dość,
Tutaj wszyscy macie serca
I miły wam gość
Pogrzejemy się tu chwilę
I pódziemy w las
Mój czas nastał rozwiązania
Dziecię chce na świat

Wdowa
Ależ moja panienecko
Gdzies ci iś do lasca?
Sukiencyna tako cienko w cós łowinies dziecko?
(bierze chustke i zapaskę)
Mom tu chustke z wełny owcy
Mom tys zopasecke
Dom Ci Panie przyłodziewek
I mleka flasecke.
(ubiera Maryję, Józefowi daje mleko i sukmanę)
Tam za chatą stoi sterta
Gdzie łowce wganiajo
Tam tys stojo kunie zbójców
Kiej zbójcy wracajo
Jest tam siana, jest tam słomy
Owcom pod dostatkiem
Tam nie wieje i nie mrozi
Ciepli jest z dobytkiem
(do Józefa)
Idźcie Panie więc do stogu
Zanocujta tamze jakoś
Miełe goście Panu Bogu
Bo w chałupie ciasno...

Józef
Bóg ci zapłać, dobra matko
Za twe serce dobre (robi krzyż w powietrzu)
Błogosławie twoim dzieciom
Niech ci rosną zdrowe


SCENA II

(Ognisko, las, przy ognisku zbój Kak i sługa. Sługa śpi. Zbój Kak zamyślony mówi:)

Kak
Hej zbójcy zbójowie
Z lasców pod Łysicom
Wygnała was bieda na tułacke licho
Hej nocko wysoko
Co stois nad światem
Zebym nie beł zbójem
Bełbym wszystkim bratem!
Jakoś mi na duse
Takie ciepło lejes
Ze mi sie wydaje
Ze jest to co nie jest!
Tak mi wyśrebrzełaś
Mój lascowy dom
Ze mam jak we dworze
Jaki wielki pon!
A te jedle stojo
Kiejby panny młode
Az do nieba nieso
Te swoje urode!

(Słychać dzwonki. Sługa Wawrzek budzi się.)

Wawrzek
Zbóju Kaku, coś sie niesie (nasłuchuje)
Jakoś straśnie dzisioj w lescie
Cos mi dziwno i niesfojo...
Krzoki nieruchomo stojo (słuchaja razem dzwonki)
To, to nase chłopy jado!
Kuniom siano w stercie kłado!

Kak
Lepi zobac z cym wrociłeły
Te co na robocie beły!

Wawrzek (woła)
Hej chłopoki z Bodzentyna!
Z cym wracata z traktu
Kupców ześta przepatrzeli
Co tam wiezły, cośta wzieli?

II Zbój (z Bodzentyna)
Oto Kaku sakiewecki
I węgrzyna becułecki
Towor kupcom zostawielim
Niechta kupce jado...

Kak

Wino wkopać pod dębine
Bedzie lecyć nas przez zime
Złoto złozyć tutaj... (składają sakiewki)

Wawrzek
Teros Łagów, cośta wzieli?

III Zbój (z Łagowa)
Kunie Kaku, jak godołeś
Wzielimy z jarmarku
I obulim im kopyta
Kozden set w drewniaku

Kak
Gdzie schowane?

III Zbój
Przy wdowinie stercie
We brzozowym lasku
Zabierzemy je do siebie
Zarutko o brzasku!

Kak
Dzieciom wdowy
Trzeba zanieś troche baraniny
Troche płótna na ubranie
I połać słoniny...

Wawrzek
No chłopy od Bielin
Gdzie mota barany
I gdzie kury, gęsi, kacki?
Dziedzic z Łomna beł obrany?

IV Zbój (z Bielin; żałośnie)
Dwa baranki sie ostały...
Psy dziedzica nas przegnały...
Tak scekały, tak gunieły
Tośwa wszystko ostawieli... i do lasca wioli!

Kak
Co za długo ześta wioli
Coś za duzo zostawiali
Zaros mi tu pokazywać
Gdziesta wszystko pochowali...

Wawrzek (zagapiony w niebo, nagle woła)
Zbóju Kaku coś sie bieli
Coś sie świeci nad jedlami,
Coś jaśnieje nad głowami
Uciekojmy chłopy!

(Dużo światła. Pustelnica wychodzi do zbójów.)
 
Pustelnica
Czemuż was tak ludzie
Światłość poruszyła?
W świetle strach ucieka
A was wystraszyła!

Popatrzcie się wkoło
Wyrzućcie strach z duszy!
Cały las przed wami
Do światłości ruszył!

Jodły w srebrnych sukniach,
Brzozy bielusieńkie,
Pną się by zobaczyć
Dziecko i Panienkę!

Nawet kamień ruszył
Co stał skamieniały!
Zobaczcie nad borem
Skały popękały!

I zwierzyna cała,
Co zapełnia knieje,
Idzie by zobaczyć
Co się w szopie dzieje!

A was strach obleciał?
Strach, którym straszucie,
Kiedy po gościńcach
Nocami chodzicie!

Kak
A ty Zjawo skądyś
Tutaj się znalazła?
Niby Pustelnica
Z lasca ześ wylazła!

II Zbój
Albo Południca,
Ale o północy...?

III Zbój
Może Czarownica
Co loto po nocy...?

Kak
Może Janielica
Tako jakoś bioło...?
Ale ludzkim głosem
Tak nos ładnie woło...?

Pustelnica
Stąd wyszłam gdzie jestem,
Tam idę – gdzie dnieje,
A widzę ja przyszłość
Co czeka tę ziemię....

I czas, co nadchodzi,
Niosąc nowe dzieje...
Światłość, która rodzi,
Mrok, co pcha pod ziemię

Prowadzi mnie gwiazda
Co nad lasem błyszczy,
Chodźmy tam, gdzie blaskiem
Zwołała już wszystkich!






| REPERTUAR | PRÓBY |